Portal to nie tylko bardzo dobra propozycja na walentynki, czy niesamowicie ciekawa gra kooperacyjna (tu mowa o sequelu oczywiście). To również małe dzieło sztuki ubrane w ciuszki gry komputerowej. Dlaczego tak uważam? Zapraszam do tekstu.
Nie tylko gra komputerowa
Oczywiście Portal i jego następca Portal 2, to naprawdę dobra logiczna gra komputerowa. Nie sposób nie opisywać tytułu jako uzupełniającej się całości, dlatego też wolałam zaznaczyć ich integralność (zresztą najlepiej też kupować w wygodnym zestawie promocyjnym na Steamie). Jest na tyle prosta, by każdy był w stanie się w niej bawić i przejść ją bez większego problemu od początku, do szczęśliwego końca. Jej konwencja graficzna sprawia, że tytuł wolno się starzeje, a ścieżka dźwiękowa może nie zapada w pamięć (z wyjątkiem piosenek końcowych – te są świetne), ale robi za bardzo dobre tło do kolejnych wyzwań. Poziom dialogów jest wysoki, przemyca zarówno uszczypliwy, ale przyjemny humorek, jak i ciekawą, podprogową fabułę. Osoby mniej zainteresowane wchłoną dobrą dozę zagadek polaną kilkoma zapadającymi w pamięć dowcipami („ciasto jest kłamstwem!”). Osoby zaintrygowane odkryją, że ten tytuł to zdecydowanie coś więcej.
Gra jako dzieło sztuki
Mówiąc powszechnie o grach komputerowych kojarzymy je przede wszystkim z zagadnieniem przemoc w grach. Gry dla dzieci w wieku pięciu lat to temat śliski, jeśli uważamy że cokolwiek innego niż wesoła gra edukacyjna jest na miejscu. Lifestyle graczy ma w popkulturze synonim i brzmi on: „nerd”. Portal skutecznie rozwala w pył te mity. I to jedynie jedna z jego zalet.
Gra w obu tytułach istnieje bez grama przemocy ze strony głównej bohaterki. Bawi równie skutecznie co pobudza szare komórki. I chociaż odnosi się do naukowców trochę jak do maniaków, nie wymaga od gracza by sam nim był do zrozumienia swojej głębi. To wszystko, ta cała uniwersalność odbioru, połączona z naprawdę dobrym przekazem i ukrytą fabułą (o tym za chwilę), robi z tej gry sztandarowy przykład, pomimo takich perełek jak Final Fantasy, Resident Evil, czy nawet Wiedźmin, które zwykły gracz komputerowy wymieniłby najpierw zapytany o taki przykład. A jeśli dodać do tego warstwę pod przykryciem…
„I pamiętajcie – to tylko teoria!”
Portal wraz z kontynuacją doczekał się mnóstwa teorii i omówień. Nie były to może eseje czy analizy literackie pokroju tych pisanych akademicko (chociaż jeszcze kilka lat i kto wie), ale gra podbiła popularne media internetowe takie jak YouTube. Jak prostej grze logicznej, z może lekko złowieszczym sugerowaniem przeminięcia ludzkości, dopisano tak wiele? Odpowiedź jest prosta. Nic nie dopisywano, wszystko tam było. Okazuje się, że gra, chociaż nie zachęca do tego tak jak na przykład The Path, pozwala zboczyć okazyjnie z trasy jaką prowadzi. Można w niej nagle znaleźć trochę dziwnych znaków, napisów na ścianach czy niepokojących detali. Rzeczy, które bez zwrócenia na nie uwagi przegapicie, a wasze dzieci nie zrozumieją, spokojna głowa. Jednakże tam są. Wskazują na coś więcej.
Portal 2 wprowadził historię GlaDOS, która nie należy do najweselszych na świecie. Chociaż nie jest również podsumowana całkowicie wprost, komputer był niegdyś kobietą. Jej losów, tych właściwych, wykraczających poza: a) byłam kobietą, b) nauka się stała i jestem superkomputerem. Dowiemy się tylko i wyłącznie patrząc na subtelne detale, takie jak kształt komputera, co najlepiej podsumowuje historię jaką przekazuje gra. Nie jest wskazane jak człowiek doprowadził do tego, że nie spotkamy nikogo z naszego gatunku, poza główną bohaterką, jednakże ogląd otoczenia podziemi placówki w sequelu może nam o tym wiele opowiedzieć.
Wycieczka krajoznawcza po niezbyt dumnym, czasem mrocznym modus operandi człowieka? Proszę uprzejmie, jednak nic nie wychodzi poza elegancką podłogę jaką wyłożono kolejne pomieszczenia testowe gry. Trzeba ją samemu zdjąć, popatrzeć w głąb ekranu. Na tło, na zapiski, na ukryte podteksty w żartach. To coś co polecam bardzo serdecznie. Może pod płaszczem wspólnego rozwiązywania zagadek na walentynki? Może dla własnych studiów gier kooperacyjnych na komputer? Tak, można tak podniośle nazwać wolny wieczór.